Synogać i okolice

Synogać znajduje się w woj. Wielkopolskim, pow. Konin, gmina Wierzbinek. Pobudowana została nad rzeką Noteć, pomiędzy Sompolnem, Wierzbinkiem i Zaryniem.
Sąsiaduje z wsiami: Spólnikiem, Łyskiem, Chlebowem, Gajem, Boguszycami, Boguszyczkami, Posadą i Zielonką. W granice Synogaci włączono Warszywkę, Przedworszczyznę, Deręgowiznę, Olesin. Według Narodowego Spisu Powszechnego z 2021 roku liczba ludności we wsi to 289 mieszkańców. Synogać to stara wieś i nie zawsze nazywała się jak obecnie, w 1800-setnym roku nazywała się Sinogać a wcześniej może jeszcze inaczej. Może Sinogacie... 😀

  Sinogać  - mapa Synogaci z 1800 roku
Pruska mapa wykonana na potrzeby sporu granicznego między dobrami Sinogać, Sosnówka i Chlebowo. Na mapie zaznaczono młyn (niem. muhl) oraz staw (niem. teich). Ponadto dokładnie zaznaczono istniejące zabudowania. Widać na mapie że staw był dość spory. Synogać (Sinogać) już w drugiej połowie XVIII wieku zaludniana była przez kolonistów (Olendrów). Również majątek ziemski Synogać (518 morgów) przechodzący z rąk do rąk trafił około połowy XIX wieku w ręce rodziny Krzymuskich i należał do niej do II wojny światowej.

Na mapie z 1839 roku Synogać nazywała się Holendry Synogać a Sosnówka nazywała się Holendry Sosnówka, ostatecznie jest tylko Synogać i Sosnówka. Holendry to nazwa osad zakładanych przeważnie w nizinach nadrzecznych, gdzie obfitowały łąki i pastwiska sprzyjające hodowli bydła oraz produkcji nabiału. Te osady były często związane z osadnictwem Olędrów, czyli osadników z XVI-XVII wieku, którzy pochodzili z Niderlandów. Olędrzy byli specjalistami w osuszaniu terenów i melioracji, budowali na rzekach młyny i elektrownie, a ich osady często nosiły nazwy związane z ich działalnością, takie jak Holendry.

W latach 50-60 ubiegłego wieku bezpośrednio na Noteci w Synogaci po lewej stronie od mostu, jak się jedzie do Spólnika, były pozostałości po budowli rzecznej, były tam wbite pale w dno rzeki. Z tych pali skakliśmy na główkę, jak było dużo wody. W tym miejscu rzeka robiła się szeroka, jakby staw i tu mieliśmy ulubione miejsce do pływania. Dalej rzeka miała normalne koryto. Druga budowla była blisko starej szkoły. Tam był doprowadzony rów do rzeki, na początku tego rowu był owalny staw i tam widać było pale powbijane w dno. Tym rowem staw był połączony z rzeką z której woda utrzymywała odpowiednią głębokość. Koło szkoły prawdopodobnie był myłyn a tam blisko mostu nie wiem co, może też myłyn albo co inne.

Główne, zwarte skupisko wsi jest usytuowane blisko brzegu Noteci, część gospodarstw znajduje się po za wsią, w polach, z dala jedno od drugiego. Legendy mówią, że w czasie wiosennych roztopów woda podchodziła pod same domostwa. Obecnie rzeka zalewa jedynie niżej położone tereny.
Wzdłuż rzeki rozciągają się łąki torfowe, na których dawniej mieszkańcy kopali i suszyli torf na opał. W dolinie rzeki jest stary lasy olchowy, oddalony od wsi około kilometra, w kierunku Rynu, oraz sosnowy, również okoła kilometra od wsi, w kierunku Zielonki i Boguszyc. Ziemia, którą uprawiają mieszkańcy jest przeważnie słaba, piaszczysta, żytnio-kartoflana. Synogać, należy do jednej z większych wsi w gminie Wierzbinek. Ludność z dawien dawna rolnicza, obecnie pod względem zawodów zróżnicowana.
synogac
 

Zdjęcia wsi Synogać i najbliższych krajobrazów synogackich »

 

 

Pierwsze ślady życia na tych terenach można spotkać w Broniszewie w pobliżu Gopła. Na placu byłej szkoły w Broniszewie znaleziono garnki z popiołami ludzkimi, zapewne pochodzenia kultury łużyckiej z okresu około 1300-1100 p.n.e. W Wierzbinku i jego pobliżu odkryto cmentarzysko kultury pomorskiej, znaleziono puchary lejkowate, siekierki kamienne, krzemienie, toporki. (neolit - młodsza epoka kamienia około 1700 lat p.n.e.) W wsi Noć wychowywała się Rzepicha, żona Piasta Kołodzieja, księcia Polan.

Od roku 966 okoliczna ludność przyjmowała chrześcijaństwo, zniknęła wtedy gotyna pogańska w obecnej miejscowości Sadlno a w jej miejsce pobudowano drewniany kościół.
W roku 1331 ludność tutejsza przeżywała najazd Krzyżaków, gdzie ci przybyli do Ślesina, stąd pewna grupa udała się do Piotrkowa Kuj. Same nieszczęścia bo w połowie XIX epidemia cholery częściowo wyniszczyła ludność.
W okresie przedrozbiorowym przez Synogać i Boguszyce przebiegała droga tranzytowa łącząca Pomorze z południem Polski. Widać więc, że w tamtych czasach te miejscowości odgrywały ważną rolę w życiu ówczesnego społeczeństwa.
Po drugim rozbiorze Polski (1793) nastąpił masowy napływ kolonistów niemieckich. W wyniku kolonizacji powstawały nowe osiedla tzw. "Holendry". Niemcy wykupując gospodarstwa od polskich chłopów spowodowali, że w niektórych wsiach polscy chłopi zostali w mniejszości. Część kolonistów niemieckich spolonizowała się i przetrwała do drugiej wojny światowej.
Przed drugą wojną światową Synogać była gminą. Wtedy we wsi podobno było tylko trzech polskich gospodarzy, jeśli chodzi o rolników którzy mieli swoją ziemię. Niemcy w tej gminie dominowali. Pracowali w gminie, na poczcie i w policji. Razem z Polakami chodzili do tej samej szkoły. Razem żyli, mieszkali, dzieliła ich tylko religia. Niemcy to przeważnie ewangelicy a Polacy katolicy. Polacy mieli swoją parafię i cmentarz w Sadlnie a Niemcy w Synogaci a kościół mieli w Sompolnie.
W okresie międzywojennym powstała straż pożarna, która do dziś gasi pożary w okolicy.

Były też zapisane w historii tych ziem wydarzenia z okresów rozbiorowych Polski. Może nie bezpośrednio dotyczące Synogaci, ale pobliskich miejscowości. W okresie powstania styczniowego (20.04.1863) Polacy stoczyli bitwę z Rosjanami pod Ruszkowem, poległych pochowano na cmentarzu w Sompolnie. W pobliskim Ignacewie i Nowej Wsi stoczono po dwie bitwy. Poległych spod Nowej Wsi pochowano w zbiorczej mogile na cmentarzu w Sadlnie.

We wrześniu 1939 roku wybuchła wojna z Niemcami. Wkraczający odział niemiecki został ostrzelany z wieży ratuszowej przez stacjonujący w Sompolnie oddział Wojska Polskiego i przysposobienie wojskowe. Akcja ta utrudniła wejście Niemcom do Sompolna. Był też pojedynczy ostrzał tej kolumny przez jednego snajpera, który wybrał sobie stanowisko w krzakach w okolicy Chlebowa i Gaju mając widok na szosę Piotrków a Sompolno. Strzelał z broni myśliwskiej i przypłacił to życiem. Niemcy zakłuli go bagnetami w domowej piwnicy do której się schronił. W niektórych domach piwnice były w mieszkaniach pod podłogą, przeważnie w kuchni. Potem była okupacja, wysiedlanie, przesiedlanie rodzin z gorszych niemieckich gospodarstw na lepsze polskie, grabież w imię hitlerowskiego prawa. Przymus pracy w gospodarstwach niemieckich, wywózki do Rzeszy na roboty przymusowe. Aresztowania, rozstrzeliwania, rozstrzelany został proboszcz parafii Sadlno, ks. Jan Mikołajczyk. W 1945 roku 20 stycznia Niemcy opuścili te tereny, pozostały po nich tylko cmentarze, po których dziś nie ma śladu, bo zniszczone zostały,niestety, przez Polaków. Niemiecka armia wycofywała się w pośpiechu, zmuszając do ewakuacji niemiecką ludność cywilną, zarządzenie dotyczyło również pracujących u nich Polaków. Niepodporządkowanie groziło nawet śmiercią. Polacy uciekali z tych konwoi przy lada okazji, nie chcąc jechać pod kule Rosjan, narażać swoje życie.
W ostatnich dniach wojny Rosjanie otoczyli Niemców w niedalekich Kryszkowicach. Zwycięstwo świętowali w zdobytej gorzelni kryszkowickiej, podziurawili zbiornik strzelając z kałaszników. Bimber lał się strumieniami, a oni pili aż co niektórzy się zapili i utoneli w tym zbiorniku.

Widok na sąsiada
 

Pod koniec wojny i krótko po zakończeniu w Synogaci, Boguszycach, Orlu i innych miejscowościach działała partyzantka, mówiono że Akowcy. Grupa ta po jakimś czasie została otoczona przez Rosjan pod Kołem i rozbita. Pozostałych przy życiu partyzantów aresztowano. Paru ludzi wypuścili z tego aresztu, ale dużo nie wróciło, nie wiadomo jaką śmiercią zginęli. Bezpieka odesłała rodzinom rzeczy osobiste bez żadnego wyjaśnienia.

 

 

 
Przyszło wyzwolenie, nastała era Stalinizmu. Gnębienie chłopa polskiego, przymusowe odstawy zboża, ziemniaków, mleka, żywca, za pół darmo i podatek, a wszystko to z zawyżonej klasy ziemi, a jest tutaj przeważnie klasa VI nadająca się tylko na zalesienie i V, trochę lepsza. Można na niej siać zboże i sadzić ziemniaki. Plany były ponad miarę i bieda też. Zwykły robotnik miał o wiele lżejsze życie niż 12 hektarowy rolnik, taki rolnik to już był kułak przestepca.

Stalin zmarł, kult jednostki znikł, UB rozwiązano a w to miejsce powołano SB, zmiana na jedną literę, jednak rolnikom się trochę polepszyło. Ale tak bardziej polepszyło się chłopom jak nastała era gierkowska. Gierek zniósł obowiązkoewe dostawy, został tylko podatek i to z obniżonej klasy ziemi, którą to z rozkazu partii właściwie sklasyfikowano na taką jaka była w rzeczywistości. Za Gierka została dokończona eletryfikacja wsi. Pod koniec lat sześćdziesiątych zaczęto zalesiać najgorsze ziemie. Obecnie Lasy zaczynają ciągną się zmałymi odstępami po Orle. Zalesiono bardzo dużo ziemi nadającej się tylko na las. Natura też pomaga bo las się sam rozsiewa i rosną samosiejki, które zalesiają nieuprawiany grunt, rozrastają się w niektórych miejscach pod same zabudowania. Za 50 lat powstanie wielki bór o ile kopalnia węgla brunatnego nie zniszczy tych lasów, bo nie wiadomo jak wpłynie wydobywanie węgala brunatnego na środowisko naturalne tych okolic. Kopalnia Konin już się przygotowuje do odkrywki w okolicach: Boguszyczki, Ostrowo, po Tłomisławice. Nastąpi niewątpliwie osuszenie terenów.

kopalnia
Niestety kopalnia już wydobywa węgiel.
Na rozruch wykarczowano kilkanaście ha lasów i zlikwidowano kilka małych wiosek. W przyszłości będzie tu wielka dziura, mam nadzieję, że teren zrekultywują i jakoś to zagospodarują by zmniejszyć degradację środowiska, może powstanie jakiś zbiornik wodny i będzie można odpoczywać na łonie natury chociaż nie bardzo naturalnej.

Po kilku latach odkrywki
Od rozpoczęcia prac odkrywkowych minęło siedem lat, jest listopad 2017, w miejscowościach w promieniu kilku kilometrów uschły już wszystkie większe olchy i częściowo brzozy. Kikuty tych drzew, wystających z poszycia niskiej krzewiny, dają bardzo przykry widok, dołem zielono a górą czarno. Krzewy są ukorzenione płytko więc czerpią wodę z opadów a duże olchy potrzebują wodę gruntową a jak jej nie ma to usychają, tak samo brzozy. Iglaki bardziej się trzymają ale nie wiadomo jak długo. Wszystkie okoliczne kanały, kiedyś pełne wody przez cały rok, są suchutkie i zarastają. W studniach brak wody. Tu akurat problem rozwiązano, założono wodociągi. Już obecnie widać, że to kompletna, nieodwracalna dewastacja przyrody, przynosząca państwu wielkie szkody, zysku do budżetu co kot napłakał, ale ktoś się na tym wzbogacił. Przeworsowali tę odkrywkę ludzie mający w tym interes, a ekolodzy jakoś słabo protestowali, widać nie było tam żab, dla nich żaba ważniejsza od ludzi. Rządziło wtedy PO a ekolodzy niezbyt przykładali się do tego protestu, może nie chcieli utrudniać życia swoim kolesiom. Jak rządzi PiS to strasznie protestują, szczególnie w puszczy Białowieskiej, nawet wiedzą, że można się poskarżyć do europarlamentu. Ci ekolodzy strasznie nie lubią PiS-u, w większości mają bardzo lewackie poglądy i są na wzór UE prawomyślni.
W tym roku byłem w Synogaci i widziałem trochę wody w korycie rzeki, ale często padało, drzewa jednak coraz bardziej usychają.